Połów w Al-Hudaydah (Jemen cz.11)
Ty razem większość tego posta będą stanowić zdjęcia. Pozwolę im opowiedzieć historię naszego poranku w Al-Hudaydah.
Rzeź jaką wykonują rybacy na rekinach może oburzać. Warto jednak zastanowić się czy nie jesteśmy tacy sami, a nawet gorsi. To my mamy hodowle przemysłowe bydła czy świń, gdzie zwierzaki całe życie tkwią w boksach przed transportem i ubojem. Tu giną dzikie ryby, które miały kilka lat dobrego życia. Nikt nie myśli o ekologii czy o tym, że bez nich oceany umarłyby. Nie giną jednak dla zabawy czy by stać się pomponem lub kołnierzem, jak to się dzieje u nas z jenotami czy lisami. Wszystkie trafią na stoły. Poza tym Jemen to biedny kraj. Ta bieda pozbawia ludzi wszelkich skrupułów. Ważne jest przetrwanie.
Do portu przychodzimy o samym świcie, by zobaczyć jak udał się połów. Można dostać wszystko. Małe rybki i te całkiem spore.
Grupa mężczyzn mocuje się z dość grubaśnym rekinem. Próbują wyciągnąć bestię z ładowni.
Port to też obserwacja ludzi, ich zachowań, strojów. Naszą uwagę przyciąga jegomość z tradycyjnym mieczem-ganbiyą za pasem.
Poznajemy też jemeńskiego Izmaela, który daje nam kilka zębów rekina. I opowiada nam o swoich przygodach.
Sama miejscowość wyróżnia się jednym. Ma park. Choć jego świetność przeminęła, nadal przychodzą tu mieszkańcy na relaks czy randki.
Podczas nadal trwającej wojny Saudyjczycy zbombardowali port w Al-Hudayda. Tego świata już nie ma.